Info
Ten blog rowerowy prowadzi outsider z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 59366.41 kilometrów.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
Dane wyjazdu:
53.00 km
0.00 km teren
h
km/h
Niedziela, 16 września 2012 | Komentarze 2
W końcu to co kocham czyli wypad w góry. A zaczęło się tak: MisterDry wrzucił zajawkę, że jadą z Pikselem w Beskidy. Nie trzeba mi było dwa razy tego powtarzać, tylko z tyłu głowy chodziło mi że jednak jak na góry to moja kondycja może spaść na ziemię i kwiczeć. Ale co tam choćbym miał glebę gryźć to w góry pojadę.I tak z rana zapakowaliśmy mój wózek i do Andrychowa. Tam czekali na nas koledzy jakubiszon i k4r3l pełniący rolę przewodników. Jeszcze tylko mały poranny spaw piksela (choroba lokomocyjna czy coś) i jedziemy (obraliśmy zielony szlak w kierunku Leskowca). Na początek chciałbym napisać że podjazd ale był to wypych rowerów na Garncarz (w sumie normalka w MTB). Potem Groń JPII gdzie chwilę usiedliśmy pośród stonki obok schroniska aby uzupełnić izotoniki ;). Z Gronia śmigamy w kierunku Łamanej Skały, w okolicach Smrekowicy znajdujemy źródełko ale Groty Komonieckiego już nie (straciliśmy trochę czasu na działalność odkrywczą). Chyba tutaj przebijam dętkę na jakimś kolcu ale jeszcze tego nie jestem świadomy. Teraz zaczyna się chyba najfajniejsza część tego szlaku. Zapominam o mojej nędznej kondycji i ciśniemy w kierunku Łysiny, zatrzymując się na serwis mojego koła w okolicy Gibasów Gronia. W końcu dojeżdżamy na Ścieszków Groniu i rozsiadamy się na polance "pod drewnianym aniołem", nawet fajne widoki stąd się rozciągają. Tutaj żegnamy k4r3l i wkręcamy się małą asfaltową serpentynką pod Kocierz. Podjeżdżamy pod jakiś zajazd a tam zonk na zewnątrz nie podają jedzenia (jakiś debilny wymysł ale co zrobić olalismy knajpę i pojechaliśmy dalej). Teraz pozostał już nam tylko naprawdę genialny zjazd i króciutko asfalcikiem do Andrychowa. Naprawdę fajna wycieczka z tego wyszła, aż mam chęć jeszcze tam wrócić...
Kategoria Wycieczka