Info
Ten blog rowerowy prowadzi outsider z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 59366.41 kilometrów.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
Dane wyjazdu:
63.30 km
0.00 km teren
05:32 h
11.44 km/h
Niedziela, 20 czerwca 2010 | Komentarze 3
Mieliśmy wystartować wczoraj zaraz po przyjeździe. Ale pogoda była fatalna a my dość zmęczeni długą drogą więc samopoczucie psychiczne było niezbyt dobre. Postanowiliśmy wziąć pokój i porządnie się wyspać.Po dobrym śniadaniu ok 9.00 wyruszamy na szlak rozpocząć naszą przygodę z Alpami. Niestety pogoda nie jest zbyt przychylna ale i nie jest najgorzej. Na razie pada drobny deszczyk. Zaczynamy drogą przez St. Anton, potem wjeżdżamy na asfaltową drogę rowerową. Po drodze mijamy polanę pastwisko i po raz pierwszy słyszę alpejskie krowie dzwonki których dźwięk będzie nam towarzyszyć przez całą drogę. Jedziemy coraz wyżej i asfalt zmienia się w szuter. Deszczyk zmienia się w śnieg z deszczem a potem w śnieg. Zaczynamy jechać w zimowej scenerii a śnieg na drodze robi się coraz głębszy. W pewnym momencie mylimy drogę i lądujemy na szlaku pieszym. Musimy przedzierać się przez śnieg ale coś nam ta droga nie pasuje bo jest na zbyt niskiej wysokości, na szczęście w oddali dostrzegamy naszą drogę. W czasie powrotu na nasz szlak Andy przewraca się w lodowatą kałużę - brrr, to musiało być nieprzyjemne. W końcu wracamy na dobrą drogę i jedziemy dalej. Docieramy do miejsca z którego trzeba pchać rowery a drogę możemy pokonać tylko dlatego że ktoś przed nami już się przedzierał ponieważ szlak jest pod śniegiem. Teraz wpychamy rowery ok. 300m w górę w dość głębokim śniegu. Jest bardzo ciężko, powoli tracimy siły ale w końcu docieramy do Verbellener Winterjochl na wys. 2308m npm. do schroniska. Niestety schronisko jest zamknięte więc schodzimy niżej i docieramy do szutrówki którą można już zjeżdżać ale nie rozwijamy dużych prędkości bo droga jest zaśnieżona a my jedziemy w chmurze i musimy uważać bo widoczność to parę metrów. W końcu docieramy do Galtur a potem do Mathon na nocleg.
Trasa: Flirsch-St.Anton-Konstanzer Hutte-Vrebellener Winterjochl (2308m npm)-Zeinisjoch-Galtur-Mathon
CAŁY ALBUM
Kategoria Wyprawa, Transalp 2010
Komentarze
jeziu | 08:00 piątek, 2 lipca 2010 | linkuj
Zgadzam się z Anwi - super zdjęcia. Co do zabieranego ze sobą ekwipunku to również jestem minimalistą w tej dziedzinie :)
Anwi | 06:07 piątek, 2 lipca 2010 | linkuj
Bardzo interesująca relacja. Piękne zdjęcia. Brak mi tylko bardziej osobistych akcentów, np ciekawią mnie Wasze ubrania i wyposażenie.
Komentuj